wtorek, 31 maja 2016

Co te wariaty znowu nagrały! - Die Antwoord - "Suck on this"

 Co to jest!!!

Generalnie jeden z najbardziej schizowych zespołów wydał darmowy mixtape, zapowiedź przyszłego albumu "We have candy". Trudno pisać o muzyce, którą by się zrozumiało dopiero po jakiś konkretnych dragach lub przy niezłym upojeniu alkoholowym. Jeżeli tego nie mamy pod ręką to głośnie puszczenie "Suck on this" przeprowadzi nas przez wszystkie tripy jakich można doświadczyć. Nowe numery przeplatają się z remixami takich hitów jak m.in "I fink you freaky. Delikatne bujanie w "Bum bum", które w sumie jakby nie spojrzeć, jest romantycznym utworem. Nienajgorsza rąbanka w "Gucci Coochie",  popik w "Dazed and Confused", żeby znów przypieprzyć  dobrym remixem w kawałku "Pitbull Terrier". Dobre schizy są w numerze "Jan Pierewiet", które nadają się do niezłych horrorów. Z resztą, na mixtapie są krótkie przerywniki, które chyba najbardziej oddają wariacki charakter Die Antwoord. 

Jeżeli ktoś myśli, że szatany i najgorsze zło to Behhemoth i reszta (szacun dla nich!), to niech prędko sprawdzi klipy, koncerty i muzykę tych tutaj! "Suck on this" to coś co przerasta i zmiata inne zespołu z pola widzenia. Ciekaw jestem recenzji tegop wydawnictwa kogoś, kto słuchał tego po jakiś prochach. BTW, na początku albumu nareszcie tłumaczą jak poprawnie czytać ich nazwę :) Finally!!!! Poświęcili na to jeden track na płycie, może ludzie już nie będą popełniać błędów. Grają na tegorocznym Orendżu i już teraz wiadomo, że kto będzie na festiwalu, to musi iść na ich występ. Na pewno tego nie zapomni. Banda wariatów na scenie, która rozniesie Warszawę. Wracając obracajcie się za siebie.



wtorek, 17 maja 2016

O taki HEY walczyłem! czyli nowe dzieło o tytule "Błysk"



Hey jest dla mnie zespołem wzorowym. Nie mówię tu tylko o muzyce, bo nie jestem ich największym fanem. Znam płyty, ale nie maniakalnie. Bardzie chodzi mi tu o organizację i przyjaźń, która u nich panuje. Zespół z takim stażem nadal tworzy w tym pewnym gronie, pomimo kilku solowych płyt Kasi Nosowskiej. To się chwali!

Cztery lata przerwy od poprzedniego albumu minęło mi całkiem szybko. Może też dlatego, że "Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan" przekonałem się stosunkowo późno. Informacja o tym, że Hey wydaje coś nowego była dla mnie miłym zaskoczeniem, pewnie jak zwykle, szarego dnia. Singiel "Prędko, prędzej" narobił smaka na kolejne "Błyski". Tytułowy utwór, który otwiera płytę jest... hm... ciekawy.... Recytowany tekst przez Nosowską sprawia wrażenie, że gdzieś już go słyszałem. Chyba coś podobnego recytowała kiedyś Dymna w teatrze. Nie dam sobie ręki uciąć. Ale ok, jest jakiś wstęp... szanuję. Jednak według mnie prawdziwym wstępem jest utwór "Szum". Mocny start, który zdaje się krzyczeć "HEY!!!! Wróciliśmy!!". Brzmi zajebiście, szczególnie power w refrenie połączony z chrypą Kaśki, której trochę mi już brakowało. Wiosenne "Ku słońcu" sprawia, że wszędzie dookoła jest zielona trawa i latające motyle, ogólna sielanka zaserwowana przez Hey. Bardzo lekki refren, idealny na zbliżające się wakacje. Mimo delikatności utworu to tekst, jak zwykle daje do myślenia i można go analizować na wiele sposobów. Każdy ma swojego Siro Alfonso Moralesa, dla którego chce się biec. Singiel "Prędko, prędzej" ryje beret. Ten riff łamie żebra! Genialna jest też ta druga gitara dorzucona w refrenie, a ta solówka! No po prostu cudo! "2015" jest pięknym podsumowaniem i pewnie przez wiele lat będę słuchał sobie tego numeru w grudniu, w okolicach Sylwestra. Toż te wersy to istna poezja! "To pierwszy taki rok, gdy samotność znużyła mnie. Pierwszy taki rok gdy przez fosę rzuciłam most. To pierwszy taki rok gdy do normy wrócił mi puls" Pani Kasiu, daje wszystkie nagrody! "Upalnie jak tej zimy jeszcze nie było" Ciary przy każdej linijce! "Dalej" zaczyna się tajemniczo, ale później leci już standardowy klimat. Faktycznie, wystarczy wziąć znieczulenie, prysznic i iść dalej i dalej. Proste prawdy od Hey. "Hej hej hej" też przypomina mi jakieś stare nagrania. Może najbardziej kojarzy mi się z płytą "sic!". W sumie chyba jedna z najlepszych płyt, zaraz po "Echosystemie" do którego to brzmienia podobny jest kolejny numer czyli "I tak w kółko". Ten baaaardzo melodyjny refren robi konkretną robotę i daje niezły kontrast do dosyć zbitych zwrotek. "Cud" brzmi jak piękna kołysanka i opowieść, którą można czytać dziecku do poduszki. Przynajmniej większość, bo końcówka znów brzmi baaardzo "sicowo". Kończące album "Hstorie" są idealnym podsumowaniem moich planów na najbliższe wakacje czyli wyjazd daleko w Bieszczady żeby odciąć się od wszystkiego co będzie w Krakowie podczas ŚDM. :)

O tekstach rozprawiłem się krótko.... Zapytacie dlaczego? Ano dlatego, że teksty są meeega dobre i trzeba się dobrze, ale to bardzo dobrze wsłuchać żeby powyłapywać wszystkie metafory. O samych tekstach mógłby powstać zupełnie inny wpis.

Bardzo podoba mi się to, że w "Błysku" Hey wrócił do lekko starszych klimatów, ale jednocześnie zostawił trochę miejsca na nowoczesność. Słychać jakieś syntezatory, jakieś elektroniczne wstawki i bardzo dobrze. Dodaje do jeszcze więcej świeżości. Ale... w sumie tak myślę... czy zespołowi, który łoi każdą płytą od... ponad 20 lat (?) trzeba jakiejś świeżości? Chyba nie. Pozdro!


niedziela, 15 maja 2016

"Nie polubię Cię..." krótko o "Clashes" Brodki



Przyznam szczerze, że czekałem z rumieńcami na twarzy, na nowości od Brodki. "Granda" była świetnym albumem, na którym nie było słabych utworów. Każdy kolejny był jeszcze lepszy, więc byłem pewien, że najnowsze dzieło zmiecie mi laczki ze stóp.

Jak to naprawdę jest z tym "Clashes"? Enigmatyczne zdjęcia, które zapowiadały album, jakieś opisy.. ogólnie dmuchanie balonika i mówienie, że Brodka wyda taki sztos, że podbije całą Europę, a potem świat! Genialnie!! Właśnie na takie coś czekałem!! Nawet jeżeli w całości będzie po angielsku to zniosę, bo jak będą hity to będą! Rok temu na koncertach Brodka grała jeden nowy utwór, który wymiatał, więc apetyt miałem ogromny. Przychodzi pierwszy ważny moment, czyli premiera singla. Słyszę "Horses" i myślę... ok... szału nie ma.... no ale to tylko jeden utwór, a na płycie ma być 12, więc bankowo reszta będzie petardą. Dzień premiery... serwisy streamingowe włączone!! Leci pierwszy, drugi, trzeci kawałek... wtf... gdzie te hity ja się pytam? Whaaaaaaaaaaat przesłuchałem całą płytę i jedyny kawałek, który mi siadł to właśnie ten z ubiegłego roku czyli "My name is Youth". WHAT THE FUCK BRODKA?!?! Dałem jej jeszcze jedną szansę.... niet niet... nie wykorzystała :< Jest mi smutno, zawiodłem się.

Ale.. to tylko moje zdanie. To, że płyta do mnie nie przemawia, bo jest za smętna, nie oznacza, że jest dobra. Faktycznie, mną potencjał, żeby zaistnieć gdzieś za granicami... płyta jest różnorodna, słychać ile pracy włożono w to żeby brzmiała tak zagranicznie. Można porównywać "Clashes" to brzmień.. nie wiem.. Lany Del Rey (?) tylko po co? Jest to dobry materiał jako produkt eksportowy. Czuję, że koncerty będą wyglądały bardziej jak spektakle, niż jak dobra impreza. Boję się, że będzie jedynie przestępowanie z nogi na nogę w oczekiwanie na numery z "Grandy". Mam nadzieję, że ta płyta nie odbije się czkawką, ani Monice, ani publiczności, którzy pokochali te chwytliwe refreny i melodie z "Grandy"