niedziela, 17 listopada 2013

Crystal Fighters @ Klub Studio 12.11.13



Crystal Fighters poznałem jakieś 3 lata temu. Z początku był to dla mnie zespół, który grał znośne elektro. Z czasem gdy poznawałem ich bardziej, to coraz mocniej podobała mi się muzyka, a co za tym idzie, rosła chęć zobaczenia ich na żywo. Zespół gra w miarę często w Polsce, okazji było kilka. Darmowy występ na Mariackiej w Katowicach, Opener 2x czy Coke w 2012 roku podczas deszczu. Jednak co koncert klubowy, to koncert klubowy. Dlatego też bardzo ucieszyłem się na wieść o ich występie 12 listopada w klubie Studio, a informacja ta została już podana blisko pół roku przed koncertem. Była to graniczna data, wiele spraw kręciło się wokół tego, odkładanie pieniędzy (mimo, że bilety tylko po 79zł), planowanie, nakręcanie się. W końcu nadszedł upragniony dzień!
Dzień chłodny, żeby nie powiedzieć zimny, więc dawka baskijskiego słońca, która za chwilę będzie płynąć ze sceny na pewno dobrze mi zrobi. Koncert był w całości wyprzedany, więc ścisk pod sceną był pewien. Wszyscy wyglądali jak sardynki w puszce i tylko wyjście zespołu na scenę mogło jakoś to rozluźnić. Nareszcie wybiła godzina zero, punkt 21 Fightersi zaczęli swój koncert. Początek to "Solar system". Nie musiałem nic robić, a energia tłumu sama mnie podnosiła do góry. Zespół też nie dawał wrażenia zmęczonego długą trasą bo od początku tryskali radością i dawali z siebie wszystko. Kolejne "Follow" nie pozwoliło zmniejszyć tempa. Każdy kolejny kawałek był przyjmowany jeszcze bardziej entuzjastycznie, a tańce nie miały końca. Tańce? W sumie to było regularne pogo! Nie wiem czy ludzie mdleli, ale dzięki Bogu, ochrona podawała wodę. Do ostatnich rzędów pewnie ona nie dotarła, ale dla tych z przodu to było coś cudownego.
Zespół zagrał wszystkie swoje hity jak Plage, Champion Sound czy na koniec Xtatic Truth. Nie mogło oczywiście zabraknąć legendarnego I Love London!! Utwory z nowej płyty "Cave Rave" brzmiały równie dobrze i były równie gorąco przyjmowane. Jedynym momentem kiedy zespół dał trochę odetchnąć fanom było wtedy, gdy grali utwór "Bridge of bones".
Moje koncertowe oczekiwania wobec Crystal Fighters zostały w 100% spełnione. Dawno nie czułem całego koncertu dzień po, dawno już nie mogłem wykręcać swojego ubrania i dawno tak nie dzwoniło mi w uszach. A to wszystko po niespełna 1h45min grania!!! Pełna radość i satysfakcja. Jedyne czego tylko żałuję to sklepiku. Bardzo dobrze zaopatrzony, bardzo dobrze rozświetlony, ale niestety.... ceny europejskie. 100zł za płytę, a 30zł za plakat to ciągle za dużo jak dla mnie.
Zdecydowanie polecam koncertowe Crystal Fighters. Jeżeli nawet nie słuchacie tego typu muzyki to idźcie na najlepszą imprezę jaka zafundować mogą Wam tylko oni. Ja już czekam na ich kolejny koncert w Polsce.

Ocena: 10/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz