poniedziałek, 25 listopada 2013

Lorde - "Pure Heroine" (2013)

Od jakiegoś czasu zewsząd atakowała mnie intrygująca miniaturka pewnej dziewczyny. YouTube, Last czy Spotify było pełne jej zdjęć, burza kręconych włosów, hipnotyzujące spojrzenie i podpis "Lorde". Aż pewnego dnia nastąpił ten moment. Szukając czegoś nowego co może na dłużej wpaść w ucho włączyłem "Royals". Jak się później okazało hitowy i legendarny już utwór. Pierwszy odsłuch nie zrobił na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Ot przyjemny kawałek z lekkim podobieństwem do M.I.A ale tylko lekkim. Tyle mi wystarczyło, coś następnego poproszę.
Jednak w głowie ciągle siedziała mi twarz tej dziewczyny. Gdzieś w radio znów usłyszałem singiel, a potem w pracy zobaczyłem klip, który zupełnie mnie zahipnotyzował. Pomyślałem, że Lorde zdecydowanie jest warta otrzymania ode mnie drugiej szansy. Przesłuchałem więc całą jej debiutancką płytę "Pure Heroine" i muszę przyznać, że jest bardzo dobra. Dziewczyna ma dopiero 17 lat, a gra naprawdę dojrzałą muzykę - elektro pop, który jest niezwykle przyjemny dla ucha. Pozwala się zrelaksować i wprowadzić w fajny nastrój. Cieszy fakt, że zdecydowanie różni się od innych jej rówieśniczek i idzie własną drogą. Słychać inspiracje takimi zespołami jak The XX, a wokal (a raczej pewna maniera w głosie) może przypominać trochę Florence Welch.
Najlepszym jak dla mnie utworem na płycie jest zdecydowanie "Buzzcut Season". Tajemniczy nastrój utworu w połączeniu ze świetnymi w swojej prostocie klawiszami daje genialny rezultat, który może być odtwarzany w kółko i za każdym razem będzie tak samo hipnotyzował. Do polecenia są również utwory "Tennis Court", "Team", "A World Alone" czy oczywiście "Royals". Płyta w swej oryginalności jest bardzo różnorodna, ponieważ można znaleźć na niej i utwory przy których można się całkiem nieźle poruszać, ale też takie, które dobrze będą się nadawały na włączenie zaraz przed snem.
Nie wiadomo póki co niczego na temat jakiejś wizyty w Polsce. Szkoda, bo chętnie bym zobaczył ją na żywo. Bardzo lubię zespół Snakadaktal, który jest sąsiadem Lorde z Australii, a "Pure Heroine" jest mniej więcej w tym samym stylu co debiut Australijczyków. Płyta jak i cała Lorde jest zdecydowanie wyjątkowa, zwłaszcza jak na siedemnastoletnią Nowozelandkę, więc zapraszam do słuchania, zwłaszcza, że można zrobić to za darmo dzięki Spotify czy Deezer.

Ocena: 7/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz