poniedziałek, 24 listopada 2014

#1 Wilczy wywiad - Lorein




W ostatni czwartek miałem okazję porozmawiać z zespołem Lorein. Chłopaki mają na swoim koncie dwie płyty, mnóstwo koncertów, coraz większą grupę fanów i sa finalistami ostatniej edycji Must Be The Music!



Ja: Witam zespół Lorein przed koncertem w Małopolskim Ogrodzie Sztuki. Przede wszystkim gratulacje za zdobycie Dzikiej Karty Must Be The Music RMF.FM i dostanie się do finału. Jakie są Wasze nastroje przed niedzielą?

LaDY: Dziękujemy! Nastroje są bardzo pozytywne i myślę, że damy czadu.

Lanietz: Nastroje są szczególnie pozytywne, bo nie spodziewaliśmy się, że w tym finale będziemy mieli przyjemność wystąpić. Tym bardziej się cieszymy, że jeszcze raz będziemy mogli zagrać w programie i więcej osób nas zobaczy.

Ja: Oglądaliście może drugi półfinał? Czy macie może jakieś przeczucia kto może być Waszą konkurencją?

Jabber: Myślę że każdy jakieś swoje typy ma. Nie wiem natomiast jak będzie z zespołem Zielone Ludki, czy uda im się wejść, czy nie. To jest jeden z moich typów, czy  na przykład zespół Besides.

LaDY: My w ogóle nie traktujemy tego programu jako rywalizację. Staraliśmy się od początku traktować go jako dobre miejsce, gdzie będziemy mogli pokazać swoją twórczość, a nie jako konkurs, a że konkursem jest przy okazji to tak jakoś wyszło <śmiech>

Lanietz: Tak jak LaDY mówi, nie poszliśmy tam rywalizować, mimo ogromnego wsparcia naszych fanów. Bardziej    chodzi nam  o to żeby  się pokazać , ale każdy swoje typy ma i myślę, że zespół Zielone Ludki jest bardzo mocny.

Ja: Po Waszym występie w Must Be The Music, dzień później graliście koncert w Toruniu z... Comą z Piotrem Roguckim, który bardzo Was wspierał. Rozmawialiście z nim na temat programu poza sceną?

Lanietz: Z Piotrkiem rozmawialiśmy na korytarzu, ciężko nie porozmawiać gdy ma się garderoby obok siebie ale nie wchodziliśmy na tematy związane Must Be The Music.  Rozmawialiśmy o branży muzycznej. Dał nam kilka wskazówek i   pozytywnego kopa mówiąc, że fajne jest to co robimy.

Jabber: Potwierdził też  słowa, które mówił na występie castingowym czy półfinałowym, że mu się podobamy i że jest za nami.

Ja: Skoro mówicie już o branży, to zastanawiające jest jak ta branża musi wyglądać skoro taki zespół jak Wy, który ma na koncie dwie płyty i ponad 100 koncertów bierze udział w talent show.

Lanietz: Tak niestety jest, że zespoły wydaję dwie, trzy płyty, a nie są znane w Polsce. Są rozpoznawalne w  wąskich kręgach, wśród ludzi którzy interesują się taką muzyką jaką np. my gramy ale szersza publiczność w ogóle ich nie kojarzy.

Jabber: Doczekaliśmy takich czasów.  Wiemy, że przez takie programy wiele zespołów ma pod górkę. Muszą się naprawdę bardzo napracować. Ale giną też  w natłoku Internetu, YouTube’a.

LaDY: My również nie mamy łatwo z promowaniem swojej muzyki dlatego postanowiliśmy skorzystać z wielkich możliwości telewizji. Must Be The Music jest jedynym programem w którym można grać własne kawałki. Nie ukrywamy że nie był to nasz pomysł. Namówili nas zaprzyjaźnieni dziennikarze muzyczni.

Ja: Poprzednim razem widzieliśmy się rok temu. Co się zmieniło od tego czasu w zespole Lorein oprócz wydania płyty? „Drzewa i planety” wyszły przed wakacjami, więc marny okres jeżeli chodzi o koncerty klubowe. Zaczął się sezon plenerowy i festiwalowy. Jak przeżyliście ten czas?

Jabber: Graliśmy koncerty plenerowe, między innymi Jarocin Festival,  gdzie zadebiutowaliśmy na dużej scenie. A potem   program Must Be The Music gdzie udało man się dobrnąć do finału.

 Lanietz: Wiosną chcemy zrobić swoją własną trasę koncertową, a to nie jest łatwa sprawa. Trzeba znaleźć kluby, które będą chciały nas przyjąć i przede wszystkim, żeby ludzie na nie przyszli bo to jest najważniejsze. Może właśnie Must Be The Music pomoże nam w tym, może  więcej ludzi zwróci uwagę na  Lorein i przyjdzie na nasz koncert.

Jabber: Widzimy, że rośnie liczba naszych fanów. Mamy nadzieję, że na koncertach będzie podobnie.

Ja: Gdy słuchałem Waszej nowej płyty, doszedłem do wniosku, że jest trochę inna niż „Monokolor”. Debiut był bardziej piosenkowy, tutaj poleliście w inny rejon. Są i melodie, są i refreny ale jest to coś „ambitniejszego”. Jak ona powstawała i czym się inspirowaliście?

Lady: Zmieniliśmy  sposób myślenia jeżeli chodzi o nagrywanie materiału. Pierwsza płyta była rejestrowana w sposób spontaniczny. To był zebrany cały materiał zespołu z kilku lat, taki the best of. Drugą płytę postanowiliśmy nagrać inaczej. Postanowiliśmy znaleźć producenta, który będzie rozumiał naszą muzykę. Całkiem przypadkowo spotkaliśmy Dominika ze studia Dom Music z Łodzi, młodego i zdolnego producenta, który posłuchał naszych nagrań i zdecydował się popracować z nami nad płytą. Nagraliśmy najpierw piosenkę „Pozytywny”, który była takim utworem sprawdzającym nasze wzajemne relacje. Okazało się że współpraca jest perspektywiczna, będzie fajnie przebiegać i zaczęliśmy prace. Efektem jej  są właśnie te melodie i to brzmienie.

Jaber: Piosenki z pierwszej płyty to prostu ten materiał, który zawsze graliśmy na próbach i został dobrze zarejestrowany. Natomiast przy drugiej płycie było dużo wkładu i wizji Dominika, to jest produkcja muzyczna.

Lady: To nie znaczy, że  producent nagrał tę płytę <śmiech>. To my ją nagraliśmy. Bardzo ważne jest jednak spojrzenie  kogoś  spoza zespołu. Warto posłuchać osoby ze świeżym spojrzeniem z dystansem do tych piosenek.

Lanietz: Dominik miał na pewno duży wpływ na aranżację, brzmienia wokali, gitar, bo też odbiegamy od stereotypów, które zostały nagrane na pierwszej płycie. Cały czas szukamy swojego brzmienia, chociaż wiadomo, że to nie jest łatwe w tych czasach.

Lady: Założenie było takie, żeby  brzmiała na poziomie płyty światowym.

Lanietz: Pomimo tego, że gramy po polsku i nie chcemy tego zmieniać, to chcieliśmy aby ta płyta nie brzmiała „po polsku” mimo polskich tekstów.

Ja: Mam jeszcze kilka pytań od Waszych fanów z Armii Lorein.

Lady: Pozdrawiamy serdecznie!

Lanietz: To nie mogli na fejsie napisać? :) <śmiech>

Ja: Siedem pytań. Krótkie pytanie, krótka odpowiedź. Pierwsze pytanie. Gdzie widzicie siebie za 10 lat?

Lady: Myślę, że nagrywamy płyty, gramy gdzieś po Polsce, spotykamy się z fanami.

Lanietz: Może w końcu uda nam się zagrać na Openerze :) <śmiech>

Lady: Myślę, że 10 lat ktoś nam będzie nosił gitary bo nie będziemy mieć  siły,  ktoś inny będzie zwijał kable bo nie będziemy się  w stanie się zgiąć w pół <śmiech> Tak serio to myślimy, że do tego czasu zdołamy się już rozpędzić koncertowo  i odwiedzimy całą Polskę.

Ja: Tego Wam życzę. Co jest dla Was inspiracją? Od siebie dodam, że końcówka utworu „Urodziny inne święta” brzmi mi bardzo podobnie do końcówki „Fix You” od Coldplay.

Lanietz: To nie była inspiracja. Tak po prostu wyszło. Nasz producent powiedział: „Nie, to nie jest podobne”, a my odpowiedzieliśmy „Dominik... chyba jest.” A on na to, że nie, że dobrze to brzmi, tu ma być  rozpędzenie, muszą być takie chóry. To była wizja producenta.

Lady: Na pewno inspiracje były związane z tymi płytami zespołów, których w ostatnich czasach słuchaliśmy. Myślę, że White Lies, The National, Editors czy też Coldplay.

Jabber: Ale mimo wszystko nie uciekamy od  starszej  muzyki jak Blur, Radiohead czy nawet Beatlesi.

Ja: Czy macie jakieś wspólne pasje, które razem dzielicie poza graniem muzyki?

Lady: Nie :) <śmiech>

Lanietz: Tomek fotografuje, ja też lubię robić zdjęcia. Lady jeździ na rowerze, ja też lubię jeździć na rowerze. Jabber pije mleko, ja też piję mleko
Ja: Czy występują między Wami jakieś niesnaski czy kłótnie i jak je rozwiązujecie?

Lady: To normalna sprawa, że jeżeli współpracuje się w  grupie to wychodzą niesnaski i nieporozumienia, głównie związane ze sprawami organizacyjnymi rzadziej z muzycznymi.

Lanietz: Ale wyjaśniamy wszystko na bieżąco.

Ja: Jakie jest Wasze najmilsze wspomnienie z koncertowania po Polsce?

Lanietz: Chyba trasa z zespołem Happysad. Panują między nami bardzo przyjacielskie stosunki. Dużo fajnych wspomnień i bardzo fajna ekipa.

Ja: Jakie macie marzenia? Te bardziej i mniej realne do spełnienia.

Jabber: Marzenia  nawiązują chyba do pytania  „Co będziemy robić za 10 lat?”. Wizja tego, że chcielibyśmy przemierzyć Polskę z koncertami, grać, cieszyć się tym i bawić.

Lanietz: Chcielibyśmy stać się zespołem liczącym w Polsce i grać  dużo koncertów na które przychodzą ludzie kochający nasza muzykę.

Jabber: Te marzenia się zmieniają. Kiedyś naszym marzeniem było  nagranie płyty. Udało się mamy płytę, nawet dwie, mamy kontrakt. Wszystko się zmienia, inne priorytety, inne marzenia.

Ja: Ostatnie pytanie od Armii Lorein. Z kim i dlaczego chcielibyście zagrać na jednej scenie?

Jabber: Wydaje mi się, że z takimi kapelami, które nas inspirują i które są w naszych klimatach.

Lanietz: Z polskimi zespołami już się spotykamy na  festiwalach, zdarza się, że gramy razem na jednej scenie czy to z zespołem Happysad czy Myslovitz, czy Comą. No a wybiegając marzeniami to na pewno byłby to White Lies, czy Editors... no Coldplay.... a przynajmniej U2 :) <śmiech>

Ja: Tego Wam życzę i życzę powodzenia w niedzielę w finale abyście wygrali i powodzenia na koncercie dzisiaj.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz