poniedziałek, 3 marca 2014

Metronomy - "Love Letters" (2014)



Metronomy poznałem bliżej w 2012 roku podczas OFF Festivalowych ogłoszeń i był to jeden z niewielu zespołów na tamtej edycji, który na pierwszy rzut oka grał "moją" muzykę. Jest to również jeden z niewielu zespołów, który kojarzy mi się z wiosną i latem, niezależnie od tego jaka pogoda jest obecnie na zewnątrz. Słuchałem ich całą drogę do Katowic gdy jechałem na swój pierwszy wywiad z Myslovitz i pamiętam to wszystko jakby wydarzyło się wczoraj... Ale nie o tym ma być ten wpis!
Od razu przyznam, że album "Nights out" z 2008 roku nie przypadł mi do gustu w 100%, w przeciwieństwie do "English Riviera", który jest dla mnie obowiązkowym albumem w miesiącach kwiecień - sierpień. 10 marca ukazuje się najnowszy krążek Metronomy zatytułowany "Love Letters". Jak to często bywa z takimi premierami, można je ciut wcześniej złapać gdzieś w sieci, więc od dziś w odtwarzaczu słucham nowego Metronomy.
Pierwsze wrażenie po przesłuchaniu płyty, na pewno nie pobili "English Riviera", ale bardziej wpada mi w ucho niż "Nights out", czyli jest dobrze!! Dwa pierwsze single, które mają promować wydawnictwo to "I'm aquarius" i tytułowe "Love letters". Oba numery bardzo chwytliwe i idealne na singiel. Pewniaki koncertowe, a kto nie słyszał lub nie widział klipów niech szybko nadrobi bo są godne.
Płytę otwiera utwór "The Upsetter" - świetny na początek. Lekki przyjemny z ładną gitarą w środku i świetną solówką na końcu. Skojarzenia te same co przy całym poprzednim albumie, czyli wiosenno-letnia sielanka, picie piwka gdzieś na trawce i ogólny relaks. Bardzo dobry numer.
Kolejne numery, które od razu zapadły mi w pamięci to "Month of Sundays", "The most immaculate haircut" i "Reservoir". Nie są one chaotyczne, mają i dobrą muzykę, ale też i dobrą melodię. Elektroniczne syntezatory dobrze współgrają z wokalem i gitarami. Można tańczyć. W "The most...." wykorzystany jest świetny pomysł z wrzuceniem dźwięków świerszczy, a zaraz p otym wskakującej osoby do wody i płynącej. Wszystko jest tak dobrze nagrane, że można odnieść wrażenie jakby działo się to zaraz obok.
W gust nie wpadają mi numery jak "Never wanted" czy "Boy racers". Trochę eksperymentów, trochę wypełniaczy i jest zrobiony numer. Nie przekonuje mnie to, ale na szczęście reszta płyty jest bardzo dobra.
Dziś Metronomy potwierdziło swój występ na tegorocznej edycji Openera, więc kto tylko jedzie niech koniecznie wybierze się na ich koncert. Miałem okazję być na ich koncercie i jest to bardzo dobry wybór, świetna zabawa jak i ich sceniczne zachowanie. Klawiszowiec Oscar Cash ze swoim tańcem rozbraja doszczętnie. Najnowsze dzieło Metronomy zdecydowanie warto przesłuchać. Kto jeszcze nie zna Brytyjczyków, musi to szybko nadrobić.

Ocena: 6/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz